Przejdź do treści

Droga krzyżowa z Matką bolesną. Taka nagła, taka szybka, „ …tak mnie skrusz, tak mnie złam …” a ja chcę wołać … potrzebuję więcej czasu, nie nadążam za Tobą .. . Uwielbiamy Ciebie najsłodszy Jezu…Widzę gęstniejący tłum pod krzyżem. Robi się tłok. Nie dostanę się tam – przelatuje mi myśl – a mam tyle do oddania, tyle złości, gniewu, zazdrości, irytacji, mściwości, buntu żalu… Mimo wszystko podchodzę bliżej krzyża, klęczę, mijają mnie ludzie, chcę skupić myśli, nie mogę. W moim sercu jak echem odbijają się słowa śpiewanych pieśni, powtarzane słowa uwielbienia. Nareszcie , jestem pod krzyżem na kolanach. Chcę ucałować TWOJE stopy i nie sięgam. Muszę się wspinać jak dziecko. Zauważam – jak dobrze być dzieckiem … bo już ciemność we mnie nie jest tak ciemna przy TOBIE, a noc jak dzień jaśnieje …  . Odsuwam się powoli by zrobić miejsce innym ale gdzie mam teraz iść Panie Jezu, gdzie?  Nie czuję mijającego czasu .Widzę, że ludzie wracają pod krzyż, nie zdążyli Ci wszystkiego powiedzieć – myślę z troską. Milkną słowa uwielbienia, cichnie muzyka, gasną świece pod krzyżem, woła mnie koleżanka do samochodu bo pada deszcz a ja nie mogę iść  … bo, tak mnie wypal Panie, byś został tylko TY, byś został tylko TY.

Teresa

Tags
Zobacz także